Tropem powieści Małgorzaty Musierowicz:

Na poddaszu kamienicy mieszkali Aniela i Bernard Żeromscy wraz z synami Piotrem i Pawłem. Jak przystało na artystów (aktorka teatralna i plastyk) wystrój mieszkania mieli nader oryginalny.
Przeczytaj o kamienicy, w której mieszkali Żeromscy:
A jednak, kiedy dotarła na Mickiewicza, gdzie w narożnym domu, na ostatnim piętrze, mieszkał Piotrek z rodziną - pomyślała, że w pewnych okolicznościach mogłaby zapewne zmienić zdanie.
Cały dom był pięknie odnowiny, lśnił też czystością. Na poddaszu, gdzie klatka schodowa kończyła się wspaniałą palmą draceną, rezydującą w ogromnej donicy, promieniały drzwi, pomalowane żółtym, lśniącym lakierem. Widniała na nich tabliczka, wykonana ze sporego kawałka tektury, na której ręką artysty wymalowano dwie maski – tragiczną i komiczną, oplątane wstęgami, które z kolei otaczały wykaligrafowany, fantazyjny napis: ANIELA I BERNARD ŻEROMSCY.
(Małgorzata Musierowicz “McDusia”)

Posłuchaj o wizycie Magdusi i Laury w niezwykłym mieszkaniu Żeromskich (audiobook "McDusia", wyd. Labreto):
Wolisz przeczytać? Kliknij, by rozwinąć.
Żeromscy mieszkali dosłownie pod dachem kamienicy: na jej pomysłowo zaadaptowanym strychu.
Kiedy Laura zadzwoniła do polakierowanych na żółto, promiennych drzwi (dzwonek właściwie nie dzwonił, lecz śpiewał melodyjnym ptasim trylem), otwarły się one ze złowieszczym szczękiem zasuw, po czym z nagła, jak chorobliwa halucynacja, objawił się brzuchaty brodacz o błędnych oczkach i rumianym nosie. Jego twarz lśniła potem i pogodą ducha. Ubrany był w prostą, luźną szatę w kolorze cynamonu, zaś na głowie pyszniła mu się kształtna kępa żywej, bujnej, wiosennej zieleni.
Na ten widok Magda osłupiała.
Laura nie zwróciła najmniejszej uwagi na ów zadziwiający strój, tylko wymieniła z gospodarzem kordialne słowa powitania. Widać było, że panuje pomiędzy starymi przyjaciółmi prawdziwe porozumienie, a wręcz komitywa, w którym to stanie uchodzi bardzo wiele i w którym nawet nie trzeba zadawać pytań.
Magdusia jednak zaczęła się zastanawiać, czy ojciec urodziwych bliźniaków jest aby na pewno zupełnie normalny. To, co miał na głowie, było mianowicie kapeluszem, ściśle obrośniętym gęstą, grubą warstwą świeżej rzeżuchy – od wysokiej główki po skraj szerokiego ronda. Efekt był zadziwiający – Bernard Żeromski wyglądał w tym stroju jak oszalały tenor operowy, pachniał zaś jak baranek wielkanocny.
Złapał jej spojrzenie.
– Pewnie myślisz, że zwariowałem, rubensowska szatynko – rzekł, gościnnym gestem zapraszając panny do środka i zamykając za nimi drzwi na dwa rygle (Magda się nerwowo wzdrygnęła). – W oku masz wykrzyknienie, jakbyś nie wiedziała, że na tym świecie istnieje wiele zjawisk pozornie niewytłumaczalnych, które jednak po głębszym zbadaniu okazują się racjonalne i pełne sensu – ciągnął płynnie. – Sensu prostego, rzekłbym, jak drut.
Poprowadził je do przestronnego salonu o skośnym suficie, wypełnionego duszną wonią kadzidełka indyjskiego. Dwie styczne ściany pokryte były surrealistycznymi malowidłami (różowe smoki, zwłoki, płonące żyrafy), zaś meble miękkie – pokrowcami o barwie zimnego fioletu. Pozostałe sprzęty – takie jak stół, różnorakie krzesła, stoliki, regały, sztalugi, a nawet drabina – ujednolicono warstwą farby o przyjemnym dla oka, świeżym kolorze mchu.
Gospodarz wskazał im szczodrym gestem dwa fotele, pełne fiołkowych, jedwabnych poduszek, a sam usadowił się ociężale i ostrożnie na krześle (ciężką głowę utrzymując stale pionowo, na sztywnej szyi).
– Ten kapelusz wytworzyłem według własnego pomysłu – kontynuował. – Czuję, że się zastanawiasz, jak dokonałem tej sztuki, istoto o silnych walorowo brwiach. Pytajniki w twych oczach aż puchną.
– Proszę? – zaniepokoiła się Magda.
– Już mówię, już udzielam zwięzłej informacji. To było, powiem z całą skromnością, genialnie proste. Wystarczyło nadziać kapelusz filcowy na gumową piłkę, by nie stracił fasonu, obszyć go odpowiednią ilością ligniny, zwilżyć sowicie jej warstwę i wcisnąć w nią starannie nasiona rzeżuchy. To wszystko. Resztę uczyniła wszechwładna Natura.
(Małgorzata Musierowicz “McDusia”)
Zamieszczone na stronie ilustracje oraz fragmenty audiobooków to materiały chronione na mocy prawa autorskiego. Niedozwolone jest ich powielanie, kopiowanie, przetwarzanie i wykorzystywanie poprzez dalszą publikację.
Następny przystanek:
Poprzedni przystanek:
Poznański Szlak Jeżycjady®
Trasa łącząca poznańskie fyrtle opisane na kartach powieści z serii Jeżycjada®, zrealizowana dzięki współpracy Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, Wydawnictwa Labreto oraz Legimi S.A. przy życzliwym wsparciu Małgorzaty Musierowicz.
Więcej informacji o szlaku:
Jak zwiedzać?
- Wybierz się na spacer z naszym przewodnikiem online:
- albo skorzystaj z ulotki - mapki: