Tropem powieści Małgorzaty Musierowicz:

W Jeżycjadzie® liceum nosiło różne numery (12 lub 15) lub tylko nazwę (imienia Żeromskiego). Opis budynku i jego położenia nie pozostawia jednak wątpliwości, że chodzi właśnie o popularnego Marcinka. Do tej szkoły uczęszczała zdecydowana większość bohaterów, choć nie darzyli oni ciepłymi uczuciami ani tego miejsca ani pracujących tam nauczycieli. Wyjątek stanowił profesor Dmuchawiec, ukochany polonista młodzieży.
Przeczytaj o wagarach, na które Fryderyk porwał Różę:
– Chodź ze mną, o nic nie pytaj. – Ruszył przez długi korytarz parteru, pełen przemieszczającej się, sennej jeszcze młodzieży, którą elektryzował właśnie dziki terkot dzwonka, wzywającego na pierwszą lekcję. Doszli tak do końca obszernego hallu z witrażami, minęli sekretariat i pokój profesorski, skręcili w jakiś zakamarek, po czym znaleźli się w samym końcu budynku, obok wyjścia przeciwpożarowego.
Fryderyk z największym spokojem otworzył drzwi i wyprowadził Pyzę z budynku szkolnego. Znaleźli się na małym skrawku zadrzewionego terenu, tuż obok muru z cegły, za którym słychać już było tramwaje i ruch uliczny. Niewidoczny z okien szkoły, bo przytykający do jej ślepej ściany, trójkątny kawałek asfaltu miał u podstawy wyjście na boisko, a w jednym z boków – furtkę z zardzewiałego żelaza. Furtka była zamknięta na głucho, lecz Fryderyk Schoppe miał do niej klucz i, z pewnym wysiłkiem, odblokował dawno nie używany zamek.
(Małgorzata Musierowicz “Imieniny”)

Posłuchaj o spotkaniu dyrektora Pieroga z Bernardem Żeromskim w dniu rozpoczęcia roku szkolnego (audiobook "Brulion Bebe B.", wyd. Labreto):
Wolisz przeczytać? Kliknij, by rozwinąć.
Oto z potężnej belki łączącej konstrukcję schodów ze ścianą zwisał jakiś krępy kształt i zajmował część przestrzeni na trasie wiodącej od tablicy z portretem patrona szkoły do sekretariatu. Zwisał i dyndał, dyndał i przebierał pokracznie grubymi nogami w pasiastych skarpetach, a na domiar wszystkiego wydawał tubalne okrzyki, których sensu Pieróg chwilowo nie pojął, ale które natychmiast, w porywie intuicji dyrektorskiej, zaczął podejrzewać o niebezpieczne i wywrotowe treści.
Pieróg zatrzymał się złowieszczo tuż pod parą wierzgających wojskowych butów z fosforyzującymi różowo sznurowadłami. Zatrzymał się – i nawet nie podniósł głowy. Wiedział, że ciało zwisające prędzej czy później zwisać przestanie, bo się zmęczy, albo że zadziała tu czynnik psychologiczny i ciało zostanie wprawione w niepewność, przy czym zapewne przemówi.
Mądrość i intuicja pedagogiczna nie zawiodły go.
– Obalcie mury, bracia! – zawyło ciało zwisające. – Obalcie mury!
Magister Jedwabińska za plecami Pieroga wydała z siebie spazmatyczne westchnienie.
– Spokojnie, koleżanko – uspokoił koleżankę Pieróg. I słusznie.
Zwisający na wyciągniętych ramionach kształt oberwał się nagle i z soczystym plaśnięciem gumowych podeszew wylądował na kamiennych płytach posadzki.
Przed dyrektorem stała istota ludzka wolna od konwencji jak żadna inna.
Cała szkoła wstrzymała dech.
Pieróg zlustrował Bernarda od stóp do głów.
– Która klasa? – spytał lodowato, a od pytania tego, tyle już razy przezeń zadawanego w murach tej uczelni, większość uczniowskich pleców pokryła się odruchowo gęsią skórką.
Cisza.
Bernard z wesołym zainteresowaniem popatrzał Pierogowi prosto w twarz.
– Zawisnę wzrokiem na twych ustach, chcesz? – zaproponował przyjaźnie.
Straszna cisza.
Jęk koleżanki Jedwabińskiej, który, rzecz dziwna, zabrzmiał jak stłumiony znerwicowany chichot, wyrwał dyrektora ze stanu osłupienia.
– Pytam, która klasa? – powtórzył.
– Klasa? – zdziwił się Bernard życzliwie. – Która klasa?
– To ja pytam, która klasa.
– Jakże chętnie bym ci, bracie, odpowiedział, która klasa, ale sam nie wiem, która klasa – wyjaśnił mu ciepło Bernard, oglądając z bliska dygnitarskie oblicze jak cenny relikt epoki, która właśnie odchodzi. – Społeczna? Inwalidzka? Zawodowa? Jeśli mam całkowicie szczerze określić moje uczucia, to muszę wyznać, że sam nie jestem pewien, do której klasy należę, a nawet – czy w ogóle kiedykolwiek należałem do jakiejkolwiek, gdyż, jako istota wolna od konwencji, unikam jak ognia przynależności do czegokolwiek, chyba że masz, bracie, na myśli klasę szkolną.
– Tak – rzekł Pieróg, który już na początku przemowy Bernarda poczerwieniał jak przed atakiem apopleksji, a obecnie wyglądał jak w trakcie ataku. – To właśnie mam na myśli, nieprawda. Która klasa?
Bernard zaśmiał się i ojcowskim gestem położył Pierogowi rękę na ramieniu.
– Posłuchaj, mężczyzno z podbródkiem – powiedział. – Przynależności do klas szkolnych również unikałem jak ognia. Było to jednak w swoim czasie. Dziś, nie jestem pewien, ale gdyby mi kto zaproponował powrót do liceum – cóż, zapewne uciekłbym z krzykiem człowieka słusznie rozjuszonego.
Tłum młodzieży gęstniał tak szybko, cicho i przerażająco, że Pieroga naszły klaustrofobiczne duszności. Może dlatego poczuł się jak w koszmarnym śnie. Strużka potu spłynęła mu po karku i w zawrotnym tempie zbiegła w dół po plecach. Dyrektor strząsnął z siebie – jak szczura – rękę Bernarda i niepostrzeżenie uszczypnął się w udo, żeby sprawdzić, czy rzecz rozgrywa się na jawie. Próba wykazała, że to nie był sen.
Odchrząknął.
– Nazwisko? – spytał rozkazująco.
– Żeromski – padła odpowiedź.
Pierogowi zmiękły kolana.
– Co – co – co?!…
Tłum uczniów ryknął śmiechem.
– Żeromski, jak Boga najszczerzej kocham – zapewnił go Bernard z błękitną uczciwością w oczach. – Ale to nie ja napisałem te wszystkie bestsellery.
(Małgorzata Musierowicz “Brulion Bebe B.”)
Zamieszczone na stronie ilustracje oraz fragmenty audiobooków to materiały chronione na mocy prawa autorskiego. Niedozwolone jest ich powielanie, kopiowanie, przetwarzanie i wykorzystywanie poprzez dalszą publikację.
Następny przystanek:
Poprzedni przystanek:
Poznański Szlak Jeżycjady®
Trasa łącząca poznańskie fyrtle opisane na kartach powieści z serii Jeżycjada®, zrealizowana dzięki współpracy Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, Wydawnictwa Labreto oraz Legimi S.A. przy życzliwym wsparciu Małgorzaty Musierowicz.
Więcej informacji o szlaku:
Jak zwiedzać?
- Wybierz się na spacer z naszym przewodnikiem online:
- albo skorzystaj z ulotki - mapki: