Tropem powieści Małgorzaty Musierowicz:

Rodzinny dom Diany „Czekoladki”. Ignacy Grzegorz poznał dziewczynę w pobliskim Parku Moniuszki i od razu dał popis swoich umiejętności detektywistycznych, odzyskując jej skradzioną komórkę („Czarna polewka”).
Przeczytaj o jednym z parkowych spotkań Ignacego Grzegorza z Dianą:
Ale oto i ona! Wyszła z malowniczej starej willi, przylegającej do parkowej alejki. Uniosła opaloną rękę i pomachała w stronę złotowłosej pani, zalegającej na poduszkach, które ułożone były w jednym z okien na piętrze. A potem zauważyła siedzącego na pobliskiej ławce Ignacego G. Strybę i rozpromieniła się w uroczym uśmiechu.
Jakże dziwne i nieoczekiwane skutki przynieść może jeden uśmiech dziewczęcy! Ignacy Grzegorz poczuł, że jest mu jeszcze bardziej gorąco niż przed chwilą, uszy miał jak zanurzone w ogniu, zaś język mu kompletnie skołowaciał. Jego erudycja, rzecz oczywista, nie ucierpiała w najmniejszym stopniu; po prostu, z przyczyn czysto fizycznych, zupełnie nie mógł się wypowiedzieć. Powstał uprzejmie z ławki, skłonił głowę i przesłał Czekoladce coś w rodzaju słabego uśmiechu.
(Małgorzata Musierowicz “Czarna polewka”)

Posłuchaj o niespodziewanej wizycie Ignacego Grzegorza w domu Diany (audiobook "Czarna polewka", wyd. Labreto):
Wolisz przeczytać? Kliknij, by rozwinąć.
Nie zwlekając, ruszył szybko w dół ulicy Roosevelta i niebawem dotarł do willi koło parku Moniuszki.
Tu, wiedziony instynktem detektywistycznym, rozejrzał się uważnie, ustalając, czy przed domem nie stoi podejrzany samochód. Ponieważ żadnego nie dostrzegł (a słusznie chyba zakładał, że ktoś taki jak ojciec Diany nie porusza się raczej po mieście na własnych nogach), śmiało przycisnął guzik domofonu i z biciem serca czekał na odzew. Miał przygotowane dwa warianty postępowania na wypadek, gdyby odezwał się ktoś z dorosłych. Nie przewidział jednak, że w domofonie usłyszy głos Czekoladki, więc kiedy to się stało, umilkł w dziwnej panice, a jego serce biło tak, że aż poruszało mu na piersiach koszulkę.
– To ja, Ignacy – powiedział wreszcie. – Czy mogę wejść?
Po krótkiej chwili bzyczek domofonu zaterkotał i Ignaś śmiało pchnął furtkę żelazną, zdobną w różne staroświeckie esy-floresy. Przeszedł krótki odcinek brukowaną ścieżką, a w drzwiach domu zastał już swoją Dianę, ubraną na żółto, z wstążką we włosach i radością w spojrzeniu.
– Przyszedłeś! – powiedziała, patrząc na niego, jakby był bohaterem (uwielbiał ten rodzaj spojrzeń). – Całe szczęście, że taty nie ma. Chybaby cię zabił.
Ignasiowi leciutko zmiękły kolana, lecz nie dał poznać po sobie trwogi. Powiedział Dianie, że musiał ją zobaczyć i że myśl o jej wyjeździe jest dla niego istną udręką. Już-już chciał wysunąć propozycję wspólnej ucieczki, chwilowo do pobliskiego parku, gdy z głębi mieszkania odezwał się życzliwy głos tutejszej babci, która zapraszała go na wspólne drugie śniadanie.
Przed chwilą z trudem zjadł pierwsze, ale nie śmiał odmówić tak wpływowej osobie.
Wszedł, stremowany, do środka i zaraz Diana poprowadziła go korytarzem, którego wielkie okna, wychodzące na park, wpuszczały do wnętrza zieloną jasność. Wszystko tu lśniło. Tata Diany należał zapewne do innego gatunku lekarzy niż wujostwo Pałysowie, bo mieszkanie wprost przytłaczało wystrojem. Kuchnia przypominała bardziej scenografię do amerykańskiego serialu niż znane Ignasiowi bezpretensjonalne wnętrza. Nie miał jednak zbyt wiele czasu na porównania, bo babcia Czekoladki, osoba wcale jeszcze nie stara, o cechach fizycznych nielicujących z jej życiową rolą (ostre czerwone paznokcie, zęby wielkie jak u wilka, złociste loki, skóra twarzy brązowa, usta w szkarłacie), zaprosiła go do stołu, śmiejąc się z zadowoleniem i podzwaniając złotymi bransoletami. Z uszu zwisały jej złote kółka.
– No, no, Dianko, przyszedł do ciebie kawaler! – radowała się nieustannie, to wyjmując grzanki z kosmicznego opiekacza, to znów dobywając z ogromnej lodówki kubeczki jogurtu. – Siadaj, Ignasiu, dostaniesz coś pysznego!
(Małgorzata Musierowicz “Czarna polewka”)
Zamieszczone na stronie ilustracje oraz fragmenty audiobooków to materiały chronione na mocy prawa autorskiego. Niedozwolone jest ich powielanie, kopiowanie, przetwarzanie i wykorzystywanie poprzez dalszą publikację.
Następny przystanek:
Poprzedni przystanek:
Poznański Szlak Jeżycjady®
Trasa łącząca poznańskie fyrtle opisane na kartach powieści z serii Jeżycjada®, zrealizowana dzięki współpracy Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, Wydawnictwa Labreto oraz Legimi S.A. przy życzliwym wsparciu Małgorzaty Musierowicz.
Więcej informacji o szlaku:
Jak zwiedzać?
- Wybierz się na spacer z naszym przewodnikiem online:
- albo skorzystaj z ulotki - mapki: