Tropem powieści Małgorzaty Musierowicz:

W zlokalizowanej na parterze budynku kawiarni „Ewa” Pawełek Nowacki postanowił zaprezentować Anieli Kowalik swoje możliwości w konsumpcji słodyczy. Planu ostatecznie nie udało się zrealizować (do zadeklarowanych 20 zjedzonych pączków zabrakło jednego), a dla lekkomyślnego żarłoka niefortunny popis zakończył się płukaniem żołądka („Kłamczucha”).
Przeczytaj o kawiarni “Ewa” - miejscu spotkania Anieli z Robrojkiem:
Co do Anieli, znajdowała się ona w tym czasie na rogu Mickiewicza i Dąbrowskiego, w ciemnawej sali kawiarni "Ewa". Siedziała przy brudnym stoliku, wdychała dym papierosowy wydmuchiwany przez kilkanaście jam ustnych naraz i patrzała w rozpromienione oblicze kolegi Roberta Rojka, który zapominając o stojącej przed nim kawie "brazylijka" całą uwagę poświęcał osobie owej wspaniałej koleżanki.
(Małgorzata Musierowicz “Kłamczucha”)

Posłuchaj o słodkim wyzwaniu, którego podjął się Pawełek w kawiarni “Ewa” (audiobook "Kłamczucha", wyd. Labreto):
Wolisz przeczytać? Kliknij, by rozwinąć.
– Co zamówiłaś? – Robrojek uśmiechnął się do bladej kelnerki, która natychmiast przydreptała do stolika. – Poproszę o herbatę. I drożdżówkę. Jestem głodny jak wilk, bo przerwano mi podwieczorek.
– Drożdżówki nie radzę – powiedziała poufnie kelnerka. – Mamy pączki, nawet dosyć świeże.
– Pączki! – ucieszył się Robrojek.
– Pączki? – zainteresowało Pawełka.
A Aniela zgrzytnęła zębami ze złości. Czy oni naprawdę nie mogą przestać myśleć o jedzeniu? Taka klasyczna sytuacja – dwaj rywale przy jednym z nią stole – a ci tu, zamiast mordować się spojrzeniami, zamawiają sobie pączki!
– Poproszę dwa – rzekł Robrojek.
– A ja cztery – wtrącił Paweł.
– Cztery? – spytał z niedowierzaniem Rojek, koso popatrując na Pawełka.
– Pawełek jest duży i silny, i musi dużo jeść – oświadczyła Aniela, którą nagle olśnił pewien pomysł. – Jestem pewna, że bez najmniejszego wysiłku zjadłby dziesięć pączków, co mówię, nawet piętnaście.
– Bardzo wątpię – zaśmiał się Rojek.
– A ja nie wątpię. Prawda, Pawełku, że zjadłbyś piętnaście pączków?
– Obojętnie – napuszył się Pawełek.
– To zjedz. Pokaż Robertowi, co potrafisz.
– Pani poda piętnaście – zarządził Pawełek tonem wojewody.
– Anielka, zamęczysz chłopaka – przejął się Rojek, który miał dobre serce i już zaczynał pojmować perfidny plan Anieli. Tylko że jego wstawiennictwo mogło odnieść wyłącznie skutek odwrotny.
– Dwadzieścia – rzucił Paweł osłupiałej kelnerce. – No, dlaczego pani stoi? Proszę przynieść, co zamówiłem.
Przy dziesiątym pączku Pawełek zamyślił się jakby. Przy dwunastym przestał rozmawiać na dobre. Przy czternastym był już z lekka osowiały. – Smaczne, ale ciężkostrawne – powiedział przy piętnastym.
– Masz dość? – mściwie spytała Aniela, igrając w myśli wspomnieniem pięciu grubych, sycących, ociekających tłuszczem plastrów żółtego sera, usmażonych przez Danusię i pochłoniętych przez Pawełka.
– Skąd! – bohatersko powiedział Pawełek. – Muszę tylko popić. Hm, zaschło mi w gardle.
Zamówiono wodę „Capri”.
– Daj spokój, chłopie, ona z ciebie kpi – wystąpił zdradziecko Rojek.
– Doprawdy? – spytał Pawełek z godnością. Zapił łyczkiem wody „Capri”, zgromił spojrzeniem tłumek kelnerek, gromadzący się w pewnej odległości od stolika, i pochłonął z wysiłkiem szesnastego pączka.
– Mówię ci, popatrz na nią, ona się skręca ze śmiechu – perswadował zdenerwowany Rojek. – No, nie mogę patrzeć, jak tak łykasz jak gęś.
– To nie patrz – rzekł wyniośle Paweł. Głos miał jakby głuchy. Nadgryzł siedemnastego pączka i zrobił się niebieski.
– Co jest? Słabo ci? – dopytywał się Rojek z niepokojem.
– Aniela, weź stąd tego histeryka.
– Aniela, każ mu przestać! – krzyknął Rojek. – Nie wiem, czym on ci zawinił, ale jesteś zbyt okrutna.
– Ja? Czy ja mu coś każę? Sam je.
– Lubię… yh… pączki… – trwał w uporze Pawełek. Imponująca była ta jego wola walki. Ostatni kęs siedemnastego pączka. Pot na czole i u nasady nosa. Zaczerwienienie całej twarzy, krótki oddech.
– On w ogóle lubi jeść. Kocha jeść. Jedzenie to jego hobby – powiedziała Aniela, patrząc w sufit. – Bardzo nie na czasie hobby, nawiasem mówiąc.
– Przecież on się zaraz pochoruje – przeżywał Robrojek.
– Zamknij… dziób… – sapnął Paweł. – Jak tak gadasz… yh… to mi dopiero mdło… Aniela… wybacz mi… mogę zjeść… yh… jeszcze raz tyle… tylko mi wybacz…
– Nie wiem, o czym mówisz – powiedziała Aniela ozięble. – Pożeraj sobie swoje pączki, ja wychodzę. Pożerajcie sobie obaj. Adieu.
– Ja też pójdę – podniósł się Rojek, wyraźnie bez zapału.
– Ależ nie! Tak wam dobrze ze sobą. Siedźcie, jedzcie. Ja mam was wyżej uszu. Raz na zawsze. – Strzeliła w nich zza okularów zabójczym czarnym spojrzeniem i odeszła.
(Małgorzata Musierowicz “Kłamczucha”)
Zamieszczone na stronie ilustracje oraz fragmenty audiobooków to materiały chronione na mocy prawa autorskiego. Niedozwolone jest ich powielanie, kopiowanie, przetwarzanie i wykorzystywanie poprzez dalszą publikację.
Następny przystanek:
Poprzedni przystanek:
Poznański Szlak Jeżycjady®
Trasa łącząca poznańskie fyrtle opisane na kartach powieści z serii Jeżycjada®, zrealizowana dzięki współpracy Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, Wydawnictwa Labreto oraz Legimi S.A. przy życzliwym wsparciu Małgorzaty Musierowicz.
Więcej informacji o szlaku:
Jak zwiedzać?
- Wybierz się na spacer z naszym przewodnikiem online:
- albo skorzystaj z ulotki - mapki: